Przejęcie w sierpniu 2003 r. dowodzenia nad operacją ISAF przez NATO oraz wyraźne sugestie płynące z Brukseli spowodowały, że w dniu 23 maja 2003 r. Rada Ministrów wyraziła zgodę na zwiększenie od 1 września 2006 r. liczebności PKW w Afganistanie ze 120 do 190 żołnierzy i pracowników wojska15. Dodatkowe siły zosta- Polski rząd nie podjął jeszcze decyzji, jaką kwotę gotowy byłby dołożyć do planowanego funduszu pomocy w stabilizacji Afganistanu po zakończeniu misji NATO - powiedział Radosław Sikorski. Analizy i raporty. Udostępnij: 30 sierpnia 2021 roku, po 20 latach misji wojskowej, ostatni żołnierz amerykański wyjechał z terytorium Afganistanu. Mimo że siły zbrojne wielu krajów opuściły ten kraj, misja humanitarna nadal będzie tam kontynuowana, ponieważ jest ona potrzebna jak nigdy dotąd. Pomoc humanitarną w Afganistanie Przez 20 lat obecności naszej armii w tym kraju zginęły 43 osoby. Znane też są częściowe koszty finansowe. Przejdź do głównych treści Przejdź do wyszukiwarki Przejdź do głównego menu Afganistan zmienił polskie wojsko. 25.12.2014, godz. 03:59. A A A. Śmigłowce, bezpilotowe, pojazdy opancerzone, o tym jak misja w Afganistanie wpłynęła na zmianę jakościową sprzętu wojskowego. Eksperci i żołnierze są zgodni, że w trakcie trwania operacji ISAF nieustannie poprawiało się wyposażenie kolejnych zmian Polskiego Misja w Afganistanie była jedną z najdłuższych i najtrudniejszych operacji zagranicznych Wojska Polskiego; polscy żołnierze byli obecni w Afganistanie prawie 20 lat, w misji uczestniczyło W misji ISAF w Afganistanie - w ramach siódmej zmiany PKW - uczestniczy ok. 2,6 tys. polskich żołnierzy, kolejnych 400 pozostaje w odwodzie w kraju. Radosław Sikorski rozpoczął kilkudniową Powyżej 20 tys. zł dla generała, ok. 11 – 14 tys. dla kapitana czy majora. 8 – 11 tys. dla chorążego, 7 – 10 tys. dla szeregowca. Oto zarobki zawodowych żołnierzy na misji w Afganistanie. Misja ONZ w Afganistanie (United Nations Assistance Mission . In Afgh anistan UNAMA) zarejestrowała w roku 2021 ponad 5 tys. przypadków śmierci i zranień Hazarów. 15. Dodatek ten może wahać się od kilkuset do kilku tysięcy złotych miesięcznie. Osoby na najwyższych stanowiskach mogą zarobić nawet do kilkunastu tysięcy złotych miesięcznie. Żołnierze są również uprawnieni do otrzymywania dodatków, takich jak zasiłki i inne świadczenia, w zależności od kraju, w którym przebywają. LDNW2. Mam na imię Wojciech Smaga, mam 29 lat. Do zawodu ratownika medycznego namówiła mnie siostra, która jest pielęgniarką. Od zawsze interesowałem się sportami wodnymi, w wieku lat 17 zostałem młodszym ratownikiem wodnym. Po dwóch latach zrobiłem kurs na ratownika wodnego i po zakończeniu edukacji w szkole średniej, postanowiłem podwyższyć swoje kwalifikacje co do udzielania pierwszej pomocy osobom poszkodowanym. Tak trafiłem do studium medycznego im. Prof. Stanisława Liebharta w Lublinie. W trakcie nauki uczestniczyłem w wielu pokazach oraz symulacjach akcji ratowniczych na terenie Lubelszczyzny. Od 2006 roku pracuję w zawodzie. W latach 2006-2011 zdobywałem doświadczenie w wielu miejscach: Kolumna Transportu Sanitarnego ?TRIOMED? w Lublinie (18 miesięcy), Izba Przyjęć z Oddziałem Pomocy Doraźnej I Szpitala Wojskowego w Lublinie oraz praca w oddziale chirurgicznym tegoż szpitala (16 miesięcy), Szpitalny Oddział Ratunkowy ZOZ MSWiA w Lublinie (33 miesiące), Wojewódzkie Pogotowie Ratunkowe w Lublinie - nadal (36 miesięcy). Praktyki w szpitalnych oddziałach klinicznych na terenie SPSK4 oraz SPSK1 w Lublinie. I i II Konferencja Polskiego Towarzystwa Medycyny Ratunkowej, udział w szkoleniach ACLS, PALS, BLS-AED (instruktor ERC), udział w zawodach ratownictwa medycznego. Poza pracą interesuję się przede wszystkim uprawianiem sportu w każdej formie i postaci (głównie wyczynowe). Do wyjazdu na misję w Afganistanie skusiła mnie możliwość sprawdzenia się w tych ekstremalnych warunkach oraz ciekawość. Przygotowania do wyjazdu na misję miały przebiegać intensywnie w ciągu 10 miesięcy. Miały polegać na szkoleniach z zakresu: zapoznania się z obsługą broni, warunków panujących na misji, ćwiczeniach poligonowych w zakresie działań operacyjnych i medycznych w trakcie ciężkich warunków bojowych, tj. ostrzału, walki w terenie, itp. Niestety jak pokazała rzeczywistość, nie odbyłem żadnego szkolenia? Miesiąc przed wylotem dostałem informację o konieczności zrobienia badań oraz szczepień, pobrania sortów mundurowych, podpisania umowy z Dowództwem Operacyjnym i dacie zgłoszenia się do jednostki wojskowej. Jeśli chodzi o przestawienie się i przyzwyczajenie do tzw. ?drylu? wojskowego to nie było większego problemu, ze względu na to, że pracowników cywilnych nie obowiązuje większość regulaminów wojskowych. Natomiast na miejscu (czyli w Afganistanie) trzeba było szybko przyzwyczaić się do noszenia kamizelki na stałe, trzymania głowy nisko oraz szybkiego biegania, w razie czego. W bazie, w której przebywałem było ambulatorium oraz był na miejscu lekarz, więc sprawa prosta ? wszystkie czynności wykonywane były na zlecenie lekarza. Ja byłem przypisany do oddziału operacyjnego, w którym lekarza nie było. Bezpośrednim przełożonym był dowódca grupy ewakuacji medycznej, w tym przypadku dyplomowany ratownik medyczny. W czasie działań poza bazą, wszystko co robiliśmy zależało tylko i wyłącznie od naszych kwalifikacji, wiedzy oraz doświadczenia. Nie było czasu, a także możliwości na kontaktowanie się z lekarzem, co do kwestii podejmowanych działań. Wykorzystywaliśmy wszelkie możliwe sposoby oraz posiadaną wiedzę, by pomóc rannym i poszkodowanym. Współpraca z moim dowódca przebiegała wzorowo, był nim ratownik po szkole w Łodzi, co prawda kilka lat młodszy ale bardzo dobrze przeszkolony, wiele uczyliśmy się od siebie wzajemnie. Sprzęt, który posiadaliśmy nie różnił się niczym, od sprzętu który używam na co dzień w pogotowiu czy szpitalu. Do dyspozycji mieliśmy defibrylator ?ZOLL?, automatyczny defibrylator AED, szyny Kramera, kołnierze, deski, podbieraki, nosze (3szt w Wozie Ewakuacji Medycznej), tlen, plecaki z pełnym wyposażeniem: materiały opatrunkowe, kroplówki, rurki intubacyjne, maski krtaniowe, rurki ?LMA?, worki samorozprężalne, zestaw łyżek z do intubacji, wkłucia, wkłucia doszpikowe, itp. Czyli wszystko to co w standardzie jest na wyposażeniu każdego ZRM. Jeżeli chodzi o leki, to w ampularzu, znajdowały się te medykamenty, które ratownik może używać. Gorzej było jeśli chodzi o leki ścisłego zarachowania czyli narkotyki. Każdy żołnierz, czy też pracownik wojska, przebywający na misji posiadał pakiet indywidualny, w którego skład wchodziła ampułko-strzykawka z Morfiną 20mg, do podaży domięśniowej jednorazowego użytku, oraz opaska uciskowa. Z nowych rzeczy, które miałem okazję zobaczyć (bo nie zdarzyło mi się użyć), mogę wymienić zasypki do dużych ran, obficie krwawiących ?Celox? oraz ?Qicklot?. O sprzęt trzeba było dbać, a przede wszystkim walczyć o uzupełnienie braków. Z tym drugim czasem naprawdę były spore przeprawy, min. ze względu na miejsce stacjonowania oraz związane z tym trudności w dostarczeniu sprzętu i materiałów medycznych, nie wspominając już o współpracy z ludźmi odpowiedzialnymi za zaopatrzenie? Praca ratowników w Afganistanie bardzo się różni. Chodzi tu o miejsce stacjonowania i pracy, oraz wyznaczone zadania. Inny rozkład planu dnia mieli ratownicy przydzieleni do ambulatorium, inny ratownicy będący przydzieleni do odpowiednich grup bojowych, czy też operacyjnych. Osoby pracujące w ambulatorium miały wyznaczane dyżury, tak jak na SOR-ach. Natomiast praca ratowników przydzielonych do grup bojowych, czy operacyjnych, polegała głównie na zabezpieczeniu medycznym, żołnierzy wykonujących patrole oraz inne zadania poza bazą. Często warunki z jakimi się spotykaliśmy wymuszały na nas reagowanie nie tylko na patrolu ale także i w bazie. Gdy chodziło o ratowanie ludzi, nikt nie patrzył tak naprawdę gdzie jest przydzielony i jakie ma zadania, liczyła się każda minuta i para rąk do pomocy. Dlatego też często współpracowaliśmy razem. Czy osoba, która dopiero skończyła dyplom może spokojnie jechać na taką misję? Nie wiem jak do tego tematu podchodzi pracodawca, bo to głównie od niego zależy kogo przyjmuje do pracy, ale wg mojej oceny nie każdy nawet bardzo dobrze doświadczony i przeszkolony ratownik nadaje się do pracy w takich warunkach. W trakcie zdarzenia, podczas ciężkich warunków bojowych nie ma czasu na zdobywanie doświadczenia, szlifowania umiejętności nabytych w trakcie nauki, czy uczenia się nowych rzeczy. Osobiście odradzałbym, ?świeżym? ratownikom wyjazd na misję. Pewność w podejmowaniu decyzji oraz doświadczenie zdobywane w czasie pracy, czy nabyte na różnych szkoleniach, a zwłaszcza na zawodach jest bezcenne!!! Wiele akcji ratunkowych mam w pamięci i ciężko byłoby wyłonić tą najcięższą, gdyż każda różniła się okolicznościami w jakich zaszła oraz warunkami w jakich przyszło nam udzielać pomocy rannym. Najciężej chyba jest ratować kolegów, z którymi się przebywa na co dzień i bardzo dobrze zna, zwłaszcza pod ostrym ostrzałem. A na pewno nikt nie jest przygotowany na widok śmierci osób bliskich. Do pracy wróciłem normalnie, bez większych przeszkód, szybko się zaadoptowałem. Wszystkim wybierającym się na misję radziłbym zastanowić się poważnie i przemyśleć dwa razy zanim podejmą taką decyzję. Nie wszystkim udało się wrócić? Ryzyko jest dość duże. Owszem wyjazd jest wielkim wyzwaniem i życiową przygodą, ale czy wartą poświęcenia własnego życia? Pytanie zostawiam otwarte. Co do zwiedzania ? marne szanse. Czy pojechałbym jeszcze raz? Hehehe, zobaczymy 😉 Zobacz fotoreportaż: Podsumowanie polskiego udziału w misji ISAF [ZDJĘCIA] Podsumowanie polskiego udziału w misji ISAF [ZDJĘCIA]. Dzisiaj w bazie Bagram w Afganistanie odbyła się ceremonia zakończenia polskiego, 7-letniego udziału w... 4 grudnia 2014, 11:15 Podsumowanie misji w Afganistanie. "Nasi" też tam są! [ZDJĘCIA] Podsumowanie misji w Afganistanie. "Nasi" też tam są! [ZDJĘCIA]. Chociaż misja Wojska Polskiego u stóp Hindukuszu rozpoczęła się w marcu 2002 r. bardzo ważnym... 23 maja 2014, 14:30 Wojsko Polskie kupiło amerykańskie czołgi Abrams. Jakie jeszcze wyposażenie mają Siły Zbrojne RP? (zdjęcia) Szef MON podpisał umowę na zakup 250 czołgów Abrams dla Wojska Polskiego. Zobacz czym charakteryzują się amerykańskie abramsy i jakim jeszcze wyposażeniem... 9 kwietnia 2022, 11:23 Mariusz Urbaniak, były żołnierz GROM: Musiałem utrzymać świnię przy życiu GROM był moim marzeniem, które się spełniło. Mogę powiedzieć, że przez te 13 lat ja nie pracowałem, tylko spełniałem marzenia. Teraz chciałbym przekazywać... 14 stycznia 2021, 12:25 Kup sobie spychacz,domek albo hełm. Wojsko wyprzedaje mienie. Zobacz, co można nabyć Oddziały Agencji Mienia Wojskowego ogłaszają co jakiś czas przetarg na sprzedaż wojskowego sprzętu. Do kupienia: pojazdy, ubrania, aparaty fotograficzne,... 5 kwietnia 2018, 11:34 Gortat i jego drużyna rządzą! Lewandowska ryczy jak lew! [ZDJĘCIA] W Krakowie odbył się mecz koszykówki „GORTAT TEAM vs WOJSKO POLSKIE”! To było już czwarte takie spotkanie w historii. W Krakowie zagrali Łozo, Anna... 20 lipca 2015, 11:13 XIV zmiana PKW Afganistan kończy swoją służbę [ZDJĘCIA] XIV zmiana PKW Afganistan kończy swoją służbę [ZDJĘCIA]. Po ponad 7 miesiącach kończą swoją służbę w Afganistanie. Dla żołnierzy XIV zmiany dowodzonych przez... 5 czerwca 2014, 11:13 Obecność polskich żołnierzy na misjach ciągle niestety jest faktem. I dopóki Polska będzie należała do NATO i ONZ, trzeba będzie się z tym liczyć, że nasi chłopcy (i dziewczyny, ponieważ liczba żołnierek w polskiej armii cały czas rośnie) będą wyjeżdżać na zagraniczne misje. Młodych żołnierzy do wyjazdu motywują dwie rzeczy: realna wizja awansu i oczywiście pieniądze. Ile zarabia żołnierz na misji i czy to naprawdę jest tak wiele, jak może się wydawać? Kwoty, które dostają nasi żołnierze w Afganistanie są bardzo zróżnicowane Wszystko oczywiście zależy od stopnia, jaki ma dany żołnierz. Stawki są ustalane przez MON i wynoszą od 7 do nawet 20 tysięcy złotych. Oczywiście 7-10 tysięcy to stawka dla szeregowego żołnierza. Chorąży dostanie już 8-11 tysięcy, a dla generała jest zarezerwowana stawka wysokości mniej więcej 20 tysięcy złotych. To dużo czy mało? Trudno to rozstrzygnąć, ale jedno jest pewne – kwota, którą co miesiąc otrzymują żołnierze na misjach jest nawet kilkukrotnie wyższa niż to, co mają na rękę pracując normalnie w jednostce. Stawki ustalane są przez Ministerstwo Obrony Narodowej (MON). Składają się one z bardzo wielu elementów. W przypadku misji ONZ to oczywiście podstawowe wynagrodzenie, takie samo jak w kraju, ale do tego dochodzą dodatki. Na przykład stawka niezależności zagranicznej, która ma wynagrodzić żołnierzowi to, że znajduje się mnóstwo kilometrów od domu. Dodatkowo dochodzi jeszcze tak zwany dodatek wojenny, który może być wyższy, jeśli żołnierz wykonuje bardzo wiele zadań poza bazą, co oczywiście jest objęte dodatkowym ryzykiem. Oczywiście środki te żołnierz dostaje w całości na konto. Nie płaci kosztów zakwaterowania ani wyżywienia – to wszystko dostaje w bazie wojskowej. Dlatego też takie zarobki niezwykle kuszą. Kilka miesięcy na misji może sprawić, że marzenia o kupieniu mieszkania czy rozpoczęciu budowy domu dla swojej rodziny mogą się ziścić. Jednakże dla wielu osób środki te nie są w żaden sposób warte stresu i ryzyka pojawienia się PTSD (zespołu stresu pourazowego). Na dodatek nie zawsze bliscy chcą się zgodzić na to, by młody żołnierz wyjechał na wojnę. Strach o życie męża, syna czy dziecka i oczywiście tęsknota oraz rozdzielenie na wiele miesięcy są ważnymi czynnikami, które sprawiają, że wiele osób nie zgadza się na wyjazd wojaka za granicę. Oczywiście wyjazd na misję jest dobrowolny i wysyłani są tylko ci żołnierze, którzy wyrazili na to zgodę. Wysokie stawki mają nie tylko żołnierze, lecz także wszystkie osoby cywilne, które są zatrudniane przez Polskie Wojsko do obsługi czy innego rodzaju prac. Przykładem mogą być lekarze, których ciągle w armii brakuje. Na misjach oni także mogą liczyć na naprawdę wysokie stawki. W tym momencie armia jest w stanie zapłacić anestezjologom, chirurgom i ortopedom nawet 20 tysięcy złotych miesięcznie. Kolejną grupą osób, które często są zatrudniane przez polską armię do pracy w strefie działań wojennych, są tłumacze. Ci znający mało popularne języki, jak afgański pasztu czy albański, używany w Kosowie, mogą liczyć na naprawdę wysokie stawki. Dotyczy to zarówno osób po studiach, które mają wykształcenie kierunkowe i certyfikaty, jak i osób, które po prostu hobbystycznie uczyły się języka i mogą pochwalić się jego doskonałą znajomością, ponieważ chętnych do wyjazdu jest bardzo niewielu, więc armia stara się przyciągnąć ich stawką. Dyskusje na temat pozostawania żołnierzy polskich w strefie działań wojennych nie cichną. Do tego dochodzą jeszcze dywagacje na temat tego, czy warto ryzykować życie i zdrowie dla pieniędzy. Warto jednak zostawić je na boku – wiele osób decyduje się na wyjazd na misje z innych względów niż stricte finansowe. Czasami pieniądze mają za zadanie zapewnić bezpieczeństwo rodzinie. Na dodatek wyjazd może oznaczać dla młodego chłopaka możliwość rozwoju zawodowego i awansu. Żołnierz to specyficzny zawód, a uczestnictwo w misjach NATO czy ONZ jest jego częścią. Nikt nie powinien oceniać, czy warto, czy nie warto na nie wyjeżdżać i ferować wyroków na osoby, które się na to decydują.